Kochani, majówka zleciała w
mgnieniu oka. Maj rozgościł się na dobre. Goście jak zwykle dopisali i chciałam im za to, gorąco
podziękować. Ten czas był bardzo intensywny, pierwsze urodziny mojej chrześniaczki,
na które z resztą piekłam tort (zdjęcie poniżej – szkoda tylko, że nie mam w
przekroju bo wyszedł mi piękny rainbow cake), do tego spora liczba gości oraz
nawał pracy z tym związany.
Nie mniej jednak, mimo słabej pogody humory nam
dopisały i w doborowym towarzystwie spędziliśmy ten okres. Wczoraj jednak
nieśmiało wyszło słońce i postanowiłyśmy z Olą (dziękuję za cudowny czas;) )udać
się na pierwszy majowy spacer nad nasze jezioro. Po drodze nie obyło się bez
podziwiania przyrody, w tym intensywnych, żółtych plam rzepaku. Powietrze po
deszczu było rześkie, a zieleń jeszcze bardziej intensywna.
W ogrodzie zaś,
postanowiłam w wielkiej bali - (podobno służyła mojej mamie i jej bratu do
kąpieli, gdy byli jeszcze dziećmi) posadzić truskawki, miętę, a za nimi małe
sadzonki pomidorków koktajlowych, bazylii i szałwii. Tak obsadzona trafiła
wprost na nowo powstającą rabatę przy tarasie. Już nie mogę się doczekać, kiedy
rośliny się rozrosną, a truskawki będą miały owoce. Sadzonki właśnie zaczęły
obsypywać się smakowicie kwiatkami. Popołudnie zakończyliśmy pyszną kawą z
syropem orzechowym. Nie zawracam Wam już głowy i zmykam do ogrodu.
Do zobaczenia
Ania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz