piątek, 31 października 2014

Fabryka Świętego Mikołaja i Candy



Byliście kiedyś w fabryce Świętego Mikołaja? Zastanawialiście się gdzie to jest i jak wygląda? Jak to jest, gdy Święta trwają 365 dni w roku? Nie, jeszcze nie zwariowałam. Nie ma co się oszukiwać Święta zbliżają się do nas wielkimi krokami i widać to wszędzie. Dlatego i ja postanowiłam wybrać się na poszukiwania Fabryki Świętego Mikołaja, a dosłownie - na poszukiwania asortymentu świątecznego do naszej oferty i tak trafiłam na firmę Jumi.

Tam Święta trwają okrągły rok, a Mikołaj nigdy nie opuszcza tego miejsca. Zrobiłam dla Was kilka zdjęć z wzorcowni tej firmy. Po przekroczeniu tego miejsca czułam się jak mała dziewczynka, miejsce jest magiczne - nie wiadomo, gdzie zatrzymać wzrok, gdyż wszędzie czają się cudowne przedmioty.

Dodatkowo po Święcie Zmarłych w zakładce Lemon Shop zaczną pojawiać się świąteczne ozdoby oraz nowy asortyment. A teraz zabieram Was w podróż.













W związku z pojawieniem się nowego asortymentu mam dla Was pierwsze na moim blogu Candy:

Do wygrania są: Wianek o średnicy 35cm (wianek jest wykonany ręcznie) , słoik WECK z kompletem gumek i klamerek (Shmuk form o pojemności 560ml,) komplet słomek papierowych biało - czerwonych. Wszystkie rzeczy które są do wygrania można zakupić również w moim sklepiku.

Zasady takie jak zwykle - Zabawa trwa do 20.11.2014 - tak aby nagroda pojawiła się u zwycięzcy przed Adwentem.

1. Zostawić komentarz pod postem - anonimki proszę o zostawienie maila.
2. Umieścić banerek z podlinkowaniem na swoim blogu.
3. Dołączyć do grona obserwatorów bloga.





Do zobaczenia
Ania


czwartek, 23 października 2014

Cranberry




Kochane, jesień dokucza nam coraz bardziej, pogoda się zepsuła, a u mnie czeka około 150 cebulek kwiatów do posadzenia, zgrabienie jakiejś tony liści i wiele innych prac w ogrodzie. Nie ma jednak co się załamywać wraz z jesienią, którą mamy za oknem przyszedł sezon na kolejne owoce - żurawinę. Uwielbiam jej smak, kolor i kształt. Dodaję ją do wędlin, deski serów na spotkaniach z przyjaciółmi, robię z nią tosty i piekę pasztety. Dla mnie pasuje do wszystkiego, a do tego jest bardzo zdrowa. Kiedyś było ją ciężko kupić, ale teraz dostępna jest nawet w małych miastach na straganach z warzywami i owocami. W tym roku posadziłam również kilka krzaczków u mnie i zobaczymy co z tego będzie. Na razie zakupione zostało około 1,5kg i powstał chrzan z żurawiną (który jak tarłam płakałam gorzej, niż przy najostrzejszej cebuli) oraz żurawina w słoiczkach w postaci dżemu, konfitur - taka do mięs, pasztetów etc. U mnie w rodzinie nikt poza mną nie robi z niej przetworów, dlatego to ja zaopatruję całą rodzinę. Musi nam jej starczyć na cały rok.  Uwielbiam też suszoną żurawinę, ale tego nigdy nie robiłam i mam ochotę w tym roku spróbować ją również ususzyć.  Nie będę pisać tu o jej zdrowotnym działaniu - bo w internecie takich wiadomości jest pełno. 

Przepis na żurawinę do mięs jest bajecznie prosty:

1kg żurawiny
20-30dag cukru

Wszystko wrzucamy do garnka i na malutkim ogniu gotujemy do zgęstnienia - u mnie około 1h. Gorącą żurawinę przekładamy do wyparzonych słoiczków i pasteryzujemy około 15 minut. Gotowe:)



Do zobaczenia
Ania

piątek, 17 października 2014

Bibeloty dla malucha i Lemon Shop


Jesień przyszła do nas w pełni. Za oknem szaro, buro i ponuro. Trzeba ratować się gorącą herbatą z malinami i imbirem, a wieczorem przykrywać pledami i kocami. Oprócz tego ostatnio wyciągnęłam moją maszynę do szycia, która długi czas stała osamotniona i powstała pościel dla naszego przyszłego lokatora oraz poszewka na jaśka. Do skończenia czeka jeszcze organizer na przewijak oraz mam w planie uszycie rolety na okno. Część prac w pokoju maleństwa jest już ukończona, część jeszcze trzeba dokończyć i dokupić kilka potrzebnych rzeczy. Dzisiaj kilka migawek z tego, co się tam już pojawiło. Zauważyłam jakiś czas temu, że nastąpił w naszym społeczeństwie jakiś "Baby boom", gdzie się nie obejrzeć - kobieta w ciąży, nawet w blogowym świecie wiele z nas jest właśnie w stanie "błogosławionym" lub tuż po jego rozwiązaniu. Pokoje dzieci to ostatnio bardzo często pojawiający się temat na posty, a przyznam - mnie to bardzo cieszy, bo cudownych inspiracji nigdy za wiele.







Dodatkowo u góry strony pojawiła się zakładka LEMON SHOP - będą pojawiały się tam rzeczy, które mamy w sprzedaży, a już nie długo pojawi się nowy asortyment i Candy z tym związane, ale to nie wcześniej niż koniec października.   

niedziela, 12 października 2014

Jabłuszko, jabłuszko pełne snów ...




Kochane jesień w pełni, dni robią się coraz krótsze, ale jak na razie pogoda jest dla nas bardzo łaskawa. Temperatury dużo powyżej normy jak na ten okres roku i jak dla mnie mogłoby tak zostać, aż do wiosny:). Do tej pory królują u nas jabłka. Nasze drzewa w tym roku bardzo hojnie nas obdarowały, więc codziennie zapijamy się sokiem wyściskanym z naszych jabłuszek, piekę szarlotki i inne wypieki z tymi cudownymi owocami. Może nasze nie są tak równe,  jak te w sklepie i w dodatku mają plamki na skórce, ale smakują o niebo lepiej no i są NASZE. Z tych mniej urodzajnych postanowiłam zrobić proste świeczniki na tealighty, a część z nich ucięłam z gałązkami i wstawiłam do wazonu z dziką różą. Takie świeczniki mam zamiar powtórzyć na nasze przyjęcie Halloweenowe. Dzięki temu, że mamy kilka odmian jabłoni, swoimi jabłkami możemy cieszyć się do początków grudnia, zrywając owoce prosto z drzewa. Tym czasem mamy w domu niezły rozgardiasz po wymianie grzejników i mały remoncik w pokoju dla maleństwa. Mam nadzieję, że już niedługo będę mogła Wam coś pokazać w tym temacie:)

Poniżej to co przyniosłam do domu z ogrodu i to co powstało:)






Do zobaczenia
Ania

czwartek, 2 października 2014

Przedpokój c.d


Jak pisałam ostatnio, nasz przedpokój przeżył malutką metamorfozę. Z jednej strony nic wielkiego, ale z drugiej jak pomyślę, że jeszcze tydzień temu miałam tam ściany pomalowane na kolor czerwony, to ogrania mnie przerażenie. Sama zastanawiam się jak mogłam wybrać taką barwę ścian. Teraz jest tam połączenie bieli - szarości - oraz czerni. Jak dla mnie brakuje jeszcze kilku rzeczy, ale i tak jest o niebo lepiej niż w piekielnych czerwieniach. Konsolę, którą chociaż odrobinę zakryliśmy stary, mało reprezentacyjny kaloryfer wymyśliłam sama. Mąż zmontował w całość i oto jest. Małe, a cieszy mnie bardzo:).





Dziś u nas świeci piękne słoneczko i jest bajecznie ciepło, jak na październik. Dlatego, część dnia spędziłam w ogrodzie sadząc cebulki tulipanów, narcyzów i innych wiosennych kwiatów. Przechodząc po rabatach zauważyłam, że wszystkie wiosenne cebuli, które sadziłam w latach poprzednich zaczęły kiełkować i wychylają się już około 3-4cm nad ziemię. Niestety obawiam się, że mogą zmarznąć i nie wiem co z nimi będzie. Nie zmienia to jednak faktu, że jak na razie pogoda nas rozpieszcza i mam nadzieję, że zostanie tak jak najdłużej.




Kochani zbliża się Dzień Wszystkich Świętych. Oprócz zadumy jaka towarzyszy nam tego dnia, mamy w naszej kulturze coraz więcej atrybutów i dekoracji Halloweenowych. Ja przyznam się szczerze, że im ulegam. Bardzo szanuję i lubię naszą zadumę na grobach bliskich, palące się znicze, piękne kwiaty. Jednak od dwóch lat z przyjaciółmi robimy również przyjęcie Halloween. Oczywiście jest ono tematyczne:) W tym roku nie będzie inaczej, dlatego już niebawem pokażę Wam odrobinę naszych Halloweenowych ozdób. A wy co wybieracie? Lubicie Halloween?

Do zobaczenia
Ania