Kochane,
jesień dokucza nam coraz bardziej, pogoda się zepsuła, a u mnie czeka około 150
cebulek kwiatów do posadzenia, zgrabienie jakiejś tony liści i wiele innych
prac w ogrodzie. Nie ma jednak co się załamywać wraz z jesienią, którą mamy za
oknem przyszedł sezon na kolejne owoce - żurawinę. Uwielbiam jej smak, kolor i
kształt. Dodaję ją do wędlin, deski serów na spotkaniach z przyjaciółmi, robię
z nią tosty i piekę pasztety. Dla mnie pasuje do wszystkiego, a do tego jest
bardzo zdrowa. Kiedyś było ją ciężko kupić, ale teraz dostępna jest nawet w
małych miastach na straganach z warzywami i owocami. W tym roku posadziłam
również kilka krzaczków u mnie i zobaczymy co z tego będzie. Na razie zakupione
zostało około 1,5kg i powstał chrzan z żurawiną (który jak tarłam płakałam
gorzej, niż przy najostrzejszej cebuli) oraz żurawina w słoiczkach w postaci
dżemu, konfitur - taka do mięs, pasztetów etc. U mnie w rodzinie nikt poza mną
nie robi z niej przetworów, dlatego to ja zaopatruję całą rodzinę. Musi nam jej
starczyć na cały rok. Uwielbiam też suszoną żurawinę, ale tego nigdy nie
robiłam i mam ochotę w tym roku spróbować ją również ususzyć. Nie będę
pisać tu o jej zdrowotnym działaniu - bo w internecie takich wiadomości jest
pełno.
Przepis
na żurawinę do mięs jest bajecznie prosty:
1kg
żurawiny
20-30dag
cukru
Wszystko
wrzucamy do garnka i na malutkim ogniu gotujemy do zgęstnienia - u mnie około
1h. Gorącą żurawinę przekładamy do wyparzonych słoiczków i pasteryzujemy około
15 minut. Gotowe:)
Do zobaczenia
Ania
U mnie jeszcze mała partia czeka na przetworzenie- zamierzam eksperymentalnie połączyć ją z pigwą, jabłkiem i wanilią:)
OdpowiedzUsuńTakie połączenie może być bardzo ciekawe:) pozdrawiam
Usuń