Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciasto. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciasto. Pokaż wszystkie posty

piątek, 23 lutego 2018

Co u Was słychać...?

Jakoś nie mogę zmobilizować się do regularnego powrotu do publikacji wpisów. Ciągle brakuje mi czasu i zastanawiam się jak zorganizować sobie codzienne obowiązki, aby znaleźć czas na minimum jeden wpis w tygodniu. Często zastanawiam się czy to brak umiejętności organizacji czasu (na pewno tak) czy raczej duża ilość obowiązków. Niestety organizacja mojego czasu zarówno zawodowego, jak i prywatnego to zdecydowanie moja słaba strona, nad którą staram się cały czas pracować. 

Co u nas słychać? Aktualnie jesteśmy po remoncie salonu. Jeszcze nie do końca wykończony ten nasz salon - brakuje listew przypodłogowych i szukam nowej kanapy, ale na razie nic ciekawego nie wpadło mi w oko. Teraz zabieramy się za remont sypialni, a ja w głowię snuję jeszcze plany urządzenia Lenie domku letniego. Został postawiony w tamtym roku, ale nie zdążyłam go wtedy wyposażyć. Moje myśli i plany zdecydowanie krążą wokół nadchodzącej wiosny :). A co u Was? Pewnie po takim czasie nikogo już tu nie ma :(

Dzisiaj z Lenką piekłyśmy muffiny z jabłkami i powoli zaczynamy przygotowania do Lenki urodzin. Został nam jeszcze tydzień do przyjęcia :)








Do następnego
Ania

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Ciasto z piwem Żywiec



Już dawno przymierzałam się do upieczenia ciasta z piwem. Konkretnie chodziło mi o ciasto z Guinnessem - w tym celu zakupiłam jakieś dwa miesiące temu butelkę tego piwa i czekałam na wenę. Byłam pewna, że piwo czeka razem ze mną na tą wenę. Jakie jednak było moje zdziwienie, kiedy w poszukiwaniu owego piwa przerzuciła naszą lodówkę około 5 razy - a piwo jakby wyparowało. Po jakiś 30 minutach okazało się, że zostało ono skonsumowane jakiś czas temu przez mojego męża:). No, ale cóż wena już była więc, przystąpiłam do pracy i oto powstało czekoladowe ciasto z piwem Żywiec Bock. inspiracją był dla mnie przepis Nigelli na czekoladowe ciasto z Guinnessem.

Składniki:
250 ml ciemnego piwa Żywiec Bock
250g masła
75g kakao
300g cukru
140 ml kwaśnej śmietany minimum 18%
2 jajka
1 łyżka ekstraktu waniliowego
350g mąki pszennej + łyżka
2 proszku do pieczenia

2 garście malin



W garnku umieścić masło i piwo. Podgrzewać do rozpuszczenia, uważając jednak by się nie zagotowało. Zdjąć z ognia i wsypać cukier oraz przesiane kakao. W osobnym naczyniu ubić kwaśną śmietanę z jajkami i ekstraktem. Wlać do mieszanki piwnej (może być ciepła lecz nie gorąca) i wymieszać dokładnie, a następnie dodać mąkę (przesianą i wymieszaną z proszkiem do pieczenia). Wymieszać. Umyte i osuszone maliny posypać łyżką mąki i delikatnie wmieszać do ciasta. Tortownicę o średnicy 24 cm wyłożyć papierem do pieczenia, a boli wysmarować masłem i oprószyć mąką . Wlać do niej ciasto. Piec w nagrzanym do 180 stopni piekarniku przez ok 45-60 minut (do tzw. suchego patyczka). Upieczone wystudzić na kratce.




Składniki na krem:
250g serka mascarpone
200ml śmietany kremówki
2-3 łyżki cukru pudru
1marakuja


Śmietanę ubić na sztywno. Pod koniec ubijania dodać cukier i nadal ubijać. Następnie dodać serek i miksować jeszcze chwilę do momentu ubicia na sztywno. Na końcu dodać miąższ marakui i wymieszać szpatułką. Krem wyłożyć na ostudzone ciasto i udekorować ulubionymi owocami.

Smacznego.

* Wpis nie jest sponsorowany.


Do zobaczenia
Ania


wtorek, 24 czerwca 2014

Zmiany i nowe sprawy


Kochani, dawno mnie nie było, z tego powodu mam ogromne wyrzuty sumienia. Jednak ostatnie dwa tygodnie minęły mi w zawrotnym tempie. Odkąd nie mam pracy zajęłam się pewnym projektem, o którym już w przeciągu tygodnia Was poinformuję. Dodatkowo z moim życiu zachodzą teraz przeogromne zmiany, a we mnie tchnięto nową energię i pozytywne myślenie, że zawsze po deszczu wychodzi słońce. Nie miałam też czasu na śledzenie Waszych blogów, ale obiecuję to nadrobić, co zaczynam robić od zaraz. W środę przed Bożym Ciałem, oczywiście jak w każdy wolny weekend mieliśmy gości ( Pozdrawiam Was kochani jeszcze raz). Był grill, śmiechy, tańce i przeogromne ognisko w którym spłonęła połowa starej stodoły. Nie martwcie się - stodoła była wcześniej rozebrana na pojedyncze deski i w takiej postaci zginęła w płomieniach. Ognisko skończyliśmy już, jak słońce było na niebie, czyli około godziny 4:30 rano:). Pierwszy raz, robiłam też ogórki małosolne z chrzanem z naszego ogródka:)



Dziś kilka słodkich zdjęć poniekąd związanych z moim nowym projektem:). Poza tym za niecałe 2 tygodnie obchodzę urodziny i już zaczynam planować przyjęcie urodzinowe. Co prawda impreza dla przyjaciół dopiero 19 lipca, ale już nie mogę się doczekać. Zaczynam szukać inspiracji i mam nadzieję, że pogoda mnie nie zawiedzie.









Do zobaczenia
Ania


czwartek, 8 maja 2014

Majowe poczynania


Maj leci tak szybko, że aż strach. Jednak to jeden z moich ulubionych miesięcy, wszystko kwitnie, słonce coraz dłużej nas rozpieszcza, przyroda rozpędzona gnie do przodu. W związku z rozpieszczaniem nas przez ukochane słońce, ja postanowiłam wczoraj rozpieścić mojego męża. Upiekłam zwykły, klasyczny biszkopt i przełożyłam, go kremem z mascarpone i śmietany. Do tego w jednej warstwie i na wierzchu niego umieściłam karmelizowane gruszki w lekko słonym karmelu. Wyszło na prawdę bajecznie do tego jogurtowy koktajl malinowy. Wszystko byłoby bajecznie, gdyby nie to, że wczoraj u nas padało i nie można było zjeść tego na tarasie.






Przyroda po takim deszczyku, jak wczoraj zawsze z podwójną siłą rozpoczyna następny dzień. Truskawki w mojej balii kwitną coraz intensywniej. Szczerze mówiąc myślałam, że to się nie uda, ale jak na razie wygląda, że mają się tam całkiem nieźle. Mięta we wszystkich zakątkach rośnie jak szalona i już korzystam z jej dobroci, bo po prostu ją uwielbiam. Dodaję ją do deserów, wody, lub po prostu zalewam wrzątkiem. W warzywniaku pierwsze wysiane warzywa, też są coraz pokaźniejsze i mam nadzieję, że już nie długo zrobię sałatkę w własnej rucoli.





Zakwitły u nas również pierwsze konwalie - moje ulubione kwiaty. Mogłabym nie przerwanie je mieć w wazonie w domu. Uwielbiam ich zapach, wygląd - trzeba tylko na nie uważać, gdyż są niestety trujące.


Do zobaczenia
Ania