Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jesień. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jesień. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 11 października 2015

Jesienne klimaty i dyniowe LOVE



Od jakiegoś czasu panuje jesień. Niestety nie da się temu zaprzeczyć. W związku z tą porą roku na naszym stole zaczęła królować dynia. Okazało się, że i nasza Lena bardzo lubi dynię w swoim menu. Dziś na tapecie sernik dyniowy z musem z białej czekolady oraz dyniowy syrop korzenny do kawy. 

 
Oprócz dyni, kolejnym kulinarnym zwiastunem jesieni jest dla nas figa. Bardzo lubię ją w połączeniu z serami pleśniowymi i stąd nasze dzisiejsze śniadanie. Tosty z serem camembert, figami i szynką parmeńską. Bardzo szybkie w przygotowaniu i bardzo smaczne. 


 
Słoiki kubki, to ostatnio moje ulubione naczynie, mimo że pora na pikniki minęła mi one się nie znudziły. Są one do kupienia u nas o tutaj :)

 
Ania:)


piątek, 11 września 2015

Jesienne zwiastuny i kule z Biedry:)


Długo mnie nie było. Niestety czasu brak mi ostatnio nawet na codzienne obowiązki. Nowa praca pochłania, dodatkowo firma, dom i moje największe i najcudowniejsze zobowiązanie, czyli Lena. Nawet nie wiem, kiedy skończyła pół roku, a ja już nawet nie pamiętam jak świat wyglądał przed pojawieniem się jej w naszym życiu. Mam dla Was kilka migawek z naszego jesiennego życia, choć nie taką jesień sobie wyobrażałam. Myślałam, że będzie pełna słońca i złota z powolnie spadającymi liśćmi z drzew, a tu masz babo placek. Ja chora i zakatarzona, oby tylko Lenki nie zarazić, za oknem pada deszcz, w domu ciemno, jednym słowem przygnębia mnie taka aura. W domu pojawiły się dynie i figi - to dla mnie kulinarne zwiastuny nadchodzących chłodniejszych dni. W spiżarni ostanie słoiki z przetworami znajdują swoje miejsce w rzędach z innymi. 

Kulki bawełniane z ledami pochodzą z Biedronki, ale pewnie większość z Was już to wie:) Prezentują się bardzo fajnie i do tego ta atrakcyjna cena.






Do następnego,
Ania

sobota, 15 listopada 2014

Szaro, buro i ponuro

Dziś u nas szaro, buro i ponuro. Słońca brak i cały dzień za oknem panuje przygnębiająca aura. Blogger szaleje - to zauważyła już chyba większość, albo po prostu testuje moją cierpliwość. Czas biegnie tak niepostrzeżenie, że zaczyna mnie to przeraża. Z każdym dniem lista rzeczy do zrobienia wydłuża się, a już za dwa tygodnie czeka nas pierwsza niedziela adwentu. Dodatkowo zauważyłam u siebie coraz silniejszy instynkt "wicia gniazda". Pomyłam już nawet większość okien w domu, ale to z przyczyn czysto technicznych - przed Świętami mogę mieć problem ze zmieszczeniem się na parapecie - ja + mój brzuch. Nie dawno, nasza córka wzbogaciła się o kocyk z Minky oraz uszyłam do jej pokoju zasłony - miała być roleta, ale po przymiarkach niezbyt mi się podobało i koncepcja uległa zmianie. Z reszty materiału powstał również woreczek na "przyda się", ale co się przyda i kiedy to nie wiem;).





Z racji, że uwielbiam okres Bożonarodzeniowy - to chyba mój ulubiony czas w roku - powoli u nas w domu pojawiają się zimowe akcenty. W oknach zawisły świecące gwiazdy, okna w jadalni i kuchni zyskały świąteczne zazdroski, z witryny zniknęły turkusowe lampiony i pojawiły się szarości. Dodatkowo z dnia na dzień robi się coraz zimniej i szybciej robi się ciemno - trzeba ratować się lampionami i świecami. Jednak, to nic nie szkodzi, bo uwielbiam blask świec oraz lampy. Bardzo rzadko w domu palimy „górne” światło, zazwyczaj są to lampki, bądź jakieś oświetlenie sezonowe.

Tradycyjnie już zapraszam Was do mojego Candy - czekają papierowe słomki, szkło WECK oraz wianek Świąteczny.






 Do zobaczenia 
Ania

środa, 5 listopada 2014

November and Christmas time


No i mamy listopad. Pogoda, jak na ten czas jest piękna, nawet nie przychodzi mi na myśl, że zbliża się zima. Jednak są pewne znaki, które niezaprzeczalnie mi o tym przypominają. Jednym z nich są pojawiające się wszędzie dekoracje bożonarodzeniowe. Gdzie się nie obejrzymy, zaczynają witać nas Mikołajowie, skrzą się kolorowe bombki i migoczą choinkowe lampki. Jedynym minusem jest to, że niestety coraz częściej ciężko jest coś wybrać, gdyż bombki są plastikowe lub styropianowe - czego nie znoszę, tandetne ozdoby wlewają się nam do koszyka w każdym markecie. Uwielbiam przedświąteczny okres roku i w żaden sposób, nic nie jest w stanie mi tego zepsuć, uwielbiam przechadzać się po ulicach i oglądać przybrane świątecznie wystawy, dlatego i u nas w sklepie nie mogło zabraknąć akcentów świątecznych. Na razie jest ich niewiele, część z nich można wykorzystać również do dekoracji jesiennych. Produkty dostępne są w zakładce Lemon Shop na górze bloga. Mnie urzekły ceramiczne piórka oraz metalowe dzwonki i szklane żołędzie, które można powiesić na choince i wykorzystać je również w jesiennych aranżacjach.




 





Oprócz pierwszych świątecznych dekoracji korzystając z przepięknej pogody wypiłam herbatkę dziś w ogrodzie z naszą owczarka Fuksją, do tego croissanty z konfiturą morelową i czułam się jakby za chwilę miała przyjść do nas wiosna, a nie zima. Herbata jest cudowna, z owocami - pomarańczą, limonką, imbirem i malinami. Do tego żurawina, goździki i syrop malinowy. Tę akurat wzbogaciłam dodatkowo przyprawą z Lidla o smaku pomarańczy z imbirem. Zatem zapraszam Was na jesienną herbatę do nas, a przy okazji przypominam o Candy:)  









Swoją drogą wyszedł mi niezły kontrast jak na jednen post;)
Do zobaczenia 
Ania

czwartek, 23 października 2014

Cranberry




Kochane, jesień dokucza nam coraz bardziej, pogoda się zepsuła, a u mnie czeka około 150 cebulek kwiatów do posadzenia, zgrabienie jakiejś tony liści i wiele innych prac w ogrodzie. Nie ma jednak co się załamywać wraz z jesienią, którą mamy za oknem przyszedł sezon na kolejne owoce - żurawinę. Uwielbiam jej smak, kolor i kształt. Dodaję ją do wędlin, deski serów na spotkaniach z przyjaciółmi, robię z nią tosty i piekę pasztety. Dla mnie pasuje do wszystkiego, a do tego jest bardzo zdrowa. Kiedyś było ją ciężko kupić, ale teraz dostępna jest nawet w małych miastach na straganach z warzywami i owocami. W tym roku posadziłam również kilka krzaczków u mnie i zobaczymy co z tego będzie. Na razie zakupione zostało około 1,5kg i powstał chrzan z żurawiną (który jak tarłam płakałam gorzej, niż przy najostrzejszej cebuli) oraz żurawina w słoiczkach w postaci dżemu, konfitur - taka do mięs, pasztetów etc. U mnie w rodzinie nikt poza mną nie robi z niej przetworów, dlatego to ja zaopatruję całą rodzinę. Musi nam jej starczyć na cały rok.  Uwielbiam też suszoną żurawinę, ale tego nigdy nie robiłam i mam ochotę w tym roku spróbować ją również ususzyć.  Nie będę pisać tu o jej zdrowotnym działaniu - bo w internecie takich wiadomości jest pełno. 

Przepis na żurawinę do mięs jest bajecznie prosty:

1kg żurawiny
20-30dag cukru

Wszystko wrzucamy do garnka i na malutkim ogniu gotujemy do zgęstnienia - u mnie około 1h. Gorącą żurawinę przekładamy do wyparzonych słoiczków i pasteryzujemy około 15 minut. Gotowe:)



Do zobaczenia
Ania

niedziela, 12 października 2014

Jabłuszko, jabłuszko pełne snów ...




Kochane jesień w pełni, dni robią się coraz krótsze, ale jak na razie pogoda jest dla nas bardzo łaskawa. Temperatury dużo powyżej normy jak na ten okres roku i jak dla mnie mogłoby tak zostać, aż do wiosny:). Do tej pory królują u nas jabłka. Nasze drzewa w tym roku bardzo hojnie nas obdarowały, więc codziennie zapijamy się sokiem wyściskanym z naszych jabłuszek, piekę szarlotki i inne wypieki z tymi cudownymi owocami. Może nasze nie są tak równe,  jak te w sklepie i w dodatku mają plamki na skórce, ale smakują o niebo lepiej no i są NASZE. Z tych mniej urodzajnych postanowiłam zrobić proste świeczniki na tealighty, a część z nich ucięłam z gałązkami i wstawiłam do wazonu z dziką różą. Takie świeczniki mam zamiar powtórzyć na nasze przyjęcie Halloweenowe. Dzięki temu, że mamy kilka odmian jabłoni, swoimi jabłkami możemy cieszyć się do początków grudnia, zrywając owoce prosto z drzewa. Tym czasem mamy w domu niezły rozgardiasz po wymianie grzejników i mały remoncik w pokoju dla maleństwa. Mam nadzieję, że już niedługo będę mogła Wam coś pokazać w tym temacie:)

Poniżej to co przyniosłam do domu z ogrodu i to co powstało:)






Do zobaczenia
Ania

czwartek, 2 października 2014

Przedpokój c.d


Jak pisałam ostatnio, nasz przedpokój przeżył malutką metamorfozę. Z jednej strony nic wielkiego, ale z drugiej jak pomyślę, że jeszcze tydzień temu miałam tam ściany pomalowane na kolor czerwony, to ogrania mnie przerażenie. Sama zastanawiam się jak mogłam wybrać taką barwę ścian. Teraz jest tam połączenie bieli - szarości - oraz czerni. Jak dla mnie brakuje jeszcze kilku rzeczy, ale i tak jest o niebo lepiej niż w piekielnych czerwieniach. Konsolę, którą chociaż odrobinę zakryliśmy stary, mało reprezentacyjny kaloryfer wymyśliłam sama. Mąż zmontował w całość i oto jest. Małe, a cieszy mnie bardzo:).





Dziś u nas świeci piękne słoneczko i jest bajecznie ciepło, jak na październik. Dlatego, część dnia spędziłam w ogrodzie sadząc cebulki tulipanów, narcyzów i innych wiosennych kwiatów. Przechodząc po rabatach zauważyłam, że wszystkie wiosenne cebuli, które sadziłam w latach poprzednich zaczęły kiełkować i wychylają się już około 3-4cm nad ziemię. Niestety obawiam się, że mogą zmarznąć i nie wiem co z nimi będzie. Nie zmienia to jednak faktu, że jak na razie pogoda nas rozpieszcza i mam nadzieję, że zostanie tak jak najdłużej.




Kochani zbliża się Dzień Wszystkich Świętych. Oprócz zadumy jaka towarzyszy nam tego dnia, mamy w naszej kulturze coraz więcej atrybutów i dekoracji Halloweenowych. Ja przyznam się szczerze, że im ulegam. Bardzo szanuję i lubię naszą zadumę na grobach bliskich, palące się znicze, piękne kwiaty. Jednak od dwóch lat z przyjaciółmi robimy również przyjęcie Halloween. Oczywiście jest ono tematyczne:) W tym roku nie będzie inaczej, dlatego już niebawem pokażę Wam odrobinę naszych Halloweenowych ozdób. A wy co wybieracie? Lubicie Halloween?

Do zobaczenia
Ania


środa, 24 września 2014

Pani Jesień


Kochani, a więc mamy kalendarzową jesień. Czas leci jak oszalały, barwy za oknem zmieniając się informują nas o zmienności przyrody. Od nie tak dawna, bardzo lubię tę porę roku, zabawę kolorów jakie pojawiają się w krajobrazach. Uwielbiam w słoneczne dni jechać samochodem pod słońce w korytarzu żółto - pomarańczowo - czerwonych drzew. Wczoraj jednak postanowiłam upiec iście jesienne ciasto, a mianowicie szarlotkę. Jak dla mnie klasyk, pyszne w swej prostocie i smaku. Połączenie smaku słodkiego z kwaskowatymi jabłkami to dla mnie poezja. Dodatkowo jabłonki w tym roku znów bardzo hojnie nas obdarowały, więc myślę, że szarlotka będzie u nas częstym gościem tej jesieni. Jest u nas w domu jeszcze jedno ciasto, które piekę tylko o tej porze roku i jest to tarta z nadzieniem serowo - dyniowym. jej na pewno też nie zabraknie na blogu. 








Poza kulinariami zajmuje mnie nasze małe tornado w domu. Przestawiamy, malujemy, skręcamy, wiercimy i tak w koło Macieju. Mam nadzieję, że już niedługo uda nam się z tym wszystkim uporać i będę mogła się z wami podzielić efektem naszych prac. Niestety, koło domu nie jest lepiej - ogród czeka na jesienne porządki, na tarasie meble, które trzeba na zimę schować i do tego materiały budowlane z nieskończonej jeszcze elewacji. Także pracy jest nawał.

Do zobaczenia
Ania