piątek, 16 stycznia 2015

Risotto z suszonymi borowikami i kaparami


Ostatnio ogarnęło mnie wnętrzarskie lenistwo.  Na razie nic nie zmieniam, nic nie przestawiam. Owszem sporo zmian planuję, ale na razie tylko to - trochę przeglądam portali w celu dopracowania moich zamiarów i poszukania lepszych rozwiązań. Na chwilę obecną bardziej od wnętrz powróciła pasja gotowania.

Na wielu waszych blogach czytałam postanowienia noworoczne - ja takich raczej nie robię. Nie powiem - mam kilka celi na ten rok, kilka marzeń do spełnienia - jednych bardziej przyziemnych innych troszkę bardziej z rozmachem. Na chwilę obecną skupiam się na tym co tu i teraz.  Planuję najdalej na 2 tygodnie do przodu, a to ze względu na coraz większy brzuch:)  

Dziś u nas kolęda, po wizycie księdza, w weekend planuję schowanie reszty Bożonarodzeniowych ozdób i wyciągnięcie z ukrycia odrobina pastelowej wiosny. Choinka rozebrana już tydzień temu - ze względu na sypiące się wszędobylsko igły. No cóż - idzie wiosna - na wierzbie przed oknem mam bazie, a cebulki posadzone jesienią coraz dumniej wystają ponad ziemię. Pogoda zwariowała, ale wiecie czego mi najbardziej brakowało tej zimy - dni słonecznych ze skrzącym się śniegiem:). Koniec tego dobrego - zapraszam Was do stołu na risotto, a na deser owocowy smoothie. Ostatnio bardzo brakuje mi warzyw i owoców:)





Składniki:

 10-15 suszonych borowików
 0,5 litr bulionu
 1/2 cebuli
 1 ząbek czosnku
 5 łyżek masła

 2 łyżki oliwy
 200 g ryżu do risotto (np. Arborio)
 80 ml czerwonego wina
 sól morska i świeżo zmielony czarny pieprz
 5 łyżek tartego Parmezanu

1 łyżka kaparów

Przygotowanie:
Suszone grzyby zalać wrzątkiem (ja użyłam około 400ml) i pozostawić na minimum 1h. Wyjąć i pokroić na paski. Do wody z grzybów dodać gorący bulion. Cebulę i czosnek pokroić w małą kosteczkę. Na patelni rozgrzać 2 łyżki masła z 2 łyżkami oliwy, włożyć cebulę i czosnek, dusić do miękkości na małym ogniu nie rumieniąc, przez około 3 minut, do czasu do czasu zamieszać. Na patelnię dodać ryż i zeszklić go. Następnie dodać pokrojone borowiki, wymieszać i smażyć przez minutę. Dodać wino, gotować, aż ryż wchłonie cały płyn. Następnie wlać łyżkę wazową gorącego bulionu i znów gotować risotto na małym ogniu do wchłonięcia bulionu, od czasu do czasu zamieszać. Czynność powtarzać, aż ryż będzie ugotowany al dente
Risotto jest gotowe, gdy ziarna ryżu są miękkie z zewnątrz i lekko twarde w samym środku. Dodać tarty Parmezan i pozostałe 3 łyżki masła. Wymieszać drewnianą łyżką, doprawić solą, pieprzem i od razu podawać. Na wierzchu, na talerzu posypać kaparami.


A na deser owocowy smoothie:) - Smacznego:)



środa, 7 stycznia 2015

Kulinarnie z Nowym Rokiem


Mamy nowy rok i to nawet od siedmiu dni. Czas leci niepostrzeżenie, ucieka złośliwie między palcami i śmieje mi się w twarz. Przeraża mnie myśl, że coraz mniej czasu zostało do porodu, a jednocześnie chciałabym mieć to już za sobą. Od jakiegoś czasu zastanawiałam się również, co pojawi się na blogach, portalach i sklepach wnętrzarskich zaraz po Nowym Roku i dziś tę zagadkę rozwikłałam - wiosna oraz Wielkanoc. Sama stęskniłam się za słoneczkiem i pastelami, ale myślałam, że chociaż do końca karnawału będą królować czerwienie, złota i biele - jednak nic bardziej mylnego. Dziś przeglądałam ofertę jednej z sieciówek z dodatkami do wnętrz i ukazały się iście wiosenno - letnie kolory i desenie, miło było to pooglądać. U mnie jednak jeszcze Świątecznie i dopiero w weekend planuję powoli zacząć dom rozbierać z tych ozdób. 

Z racji, iż wnętrzarsko mało się dzieje postanowiłam zasypać Was zdjęciami kulinarnymi. Gotowanie to moja pasja nie od dziś, a zauważyłam, że dawno nic tu o jedzeniu nie było. Ostatnio zakupiłam fioletowe ziemniaki - bataty znamy nie od dziś i bardzo lubimy, takie zapiekane albo w formie purée - tym razem jednak natrafiłam na fioletowe i nie mogłam się im oprzeć - długo myślałam jak je "ugryźć" i powstały po prostu zapiekane z dodatkiem batatów i ziół - tymianku i oregano. Wyglądały tak pięknie, że nie mogła im nie zrobić kilku zdjątek:) Same pięknie pozowały w towarzystwie dodatków. Jednak po przygotowaniu powiem Wam, że smakiem nie odbiegają od zwykłych białych czy żółtych, czyli kilkukrotnie więcej płacimy tylko i wyłącznie za ich kolor.




A to dzisiejsze moje śniadanie - wieniec cynamonowy z żurawiną. Przepis zaczerpnęłam stąd -> what`s cooking z drobnymi modyfikacjami.







Składniki na ciasto:
50g świeżych drożdży
1/4 szklanki ciepłej wody
3/4 kostki masła
1/2 łyżeczki soli
3/4 szklanki mleka
 3 i 1/2 szklanki mąki pszennej
3 łyżki cukru
 nadzienie:
1/2 szklanki brązowego cukru
2 łyżeczki cynamonu
1/4 kostki masła (zostawić 1 łyżkę do posmarowania)
1 łyżka brązowego cukru do posypania
garść suszonej żurawiny lub rodzynek

Przygotowanie:

W rondelku rozpuścić masło, dodać mleko i wymieszać. Odstawić do przestygnięcia. Dodać ciepłą wodę Wymieszać mąkę, drożdże, sól i cukier. Połączyć suche składniki z mokrymi. Zagnieść gładkie ciasto. Przełożyć do miski, odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na 1 godzinę.
W miseczce wymieszać cukier i cynamon. Piekarnik nagrzać do 200 st C. Ciasto rozwałkować na kwadrat 50 x 50 cm. Posmarować roztopionym masłem, posypać cukrem z cynamonem. Ciasto zwinąć w rulon, a następnie przeciąć go wzdłuż na pół. Spleść dwie części w warkocz, końce ciasta połączyć formując wieniec. Umieścić na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na kolejne 20 minut. Posmarować resztą masła, posypać brązowym cukrem. Piec około 25 minut.

Smacznego:)
Ania

czwartek, 1 stycznia 2015

Happy New Year - 2015



A więc kochani, nie ma co tu owijać w bawełnę - mamy Nowy Rok. Z tej okazji chciałam Wam złożyć najlepsze życzenia - spełnienia wszystkich, nawet najskrytszych marzeń, zdrowia - bo ono jest bezcenne oraz wiary, że wszystko może się udać.

Od Świąt zniknęłam - nie było mnie wcale w wirtualnym świecie - nie śledziłam Waszych poczynań, nie pisałam. Od dziś nadrabiam - post miał się pojawić 30.12 - niestety komp mi szwankuje i to pod jego dyktando mogę działać:).

Rok, który już za nami to dla mnie rok wzlotów i upadków. Była to istna karuzela, dlatego mam nadzieję, że ten który dziś powitaliśmy będzie rokiem stabilizacji i unormowania tego, co jeszcze nieunormowane. Będzie to na pewno rok wyjątkowy, bo już niedługo powitamy naszą córeczkę - mimo, że mam wiele obaw, to już nie mogę się doczekać.

Zdjęcia poniżej robiłam, jeszcze jak śnieg pięknie się skrzył, dziś u nas tylko błoto i plucha - więc zapraszam was na herbatkę na tarasie w iście zimowej scenerii.









Uściski,
Ania